aaa4 |
Wysłany: Czw 14:21, 25 Maj 2017 Temat postu: |
|
Gdy przyjechali do Ether, mieli mase forsy do wyrzucenia, chociaz po mojemu jej nie marnowali. Kupili stary folwark i trzydziesci akrow przyleglego pastwiska. Ogrodzili wszystko plotem i glowe dam, ze podlaczyli go do pradu. I nie mysle o takim pradzie, ktorym straszy sie cielaki, to pewnie kopie tak, ze slonia by zabilo. Przebudowali folwark, dodali stajnie i baraki, podlaczyli nawet generator. Wszyscy w srodku mieli dzielic sie wszystkim po rowno z kazdym wewnatrz ogrodzenia. Tyle ze jak patrzylo sie zza plotu, to guru chyba wydzielal sobie rowniej niz reszcie. To byl wlasnie ten polityczny podtekst. Socjalizm. Morowy socjalizm. Szczury go przenosza i nie ma na niego szczepionki. Mowie wam, ludzi to ruszylo. Zupelnie jakby juz w przyszly wtorek mialy zwalic sie tu w komplecie masy ludowe zza zelaznej kurtyny i jeszcze wszyscy hipisi z Kalifornii na dokladke. Niektorzy zaczeli przebakiwac o sciagnieciu Gwardii Narodowej, zeby bronila praw obywatelskich. Ja wole juz hipisow od Gwardii. Oni nie sa uzbrojeni. Podobno zabijaja samym smrodem. W koncu jednak utrwalil sie stan oblezenia. Duchowego. Oni oblegaja nas zza ogrodzenia ze swoim socjalizmem, a my ich od zewnatrz, z naszymi prawami obywatelskimi, zeby byc bialym i nie byc cudzoziemcem, i nie dzielic sie wszystkim z kim popadnie.
Z poczatku wyznawcy guru przychodzili do miasteczka ubrani w pomaranczowe T-shirty. Robili troche zakupow, rozmawiali uprzejmie, zapraszali mlodych do siebie. Wtedy nazywali swoj folwark osrom. Corrie opisala mi ich oltarz z nagietkami i wielka fotografia guru Jaya Jaya Jaya. Ale nie byli naprawde przyjazni i ludzie nie przyjeli ich zbyt dobrze. Szybko przestali sie pojawiac w miescie, jezdzili tylko gdzies pomaranczowymi buickami. Podobno ten ich Jaya Jaya Jaya mial przyjechac z Indii, zeby odwiedzic ich osrom. Nigdy sie nie pojawil. Podobno zamiast tutaj, pojechal do Ameryki Poludniowej i zalozyl osrom dla starych nazistow. Starzy nazisci maja pewnie wiecej pieniedzy, by sie z nim dzielic. Wiecej niz mlodzi Oregonczycy. A moze nawet i przyjechal, ale nie znalazl swojego osromu tam, gdzie mu powiedzieli, ze jest.
Przykro bylo patrzec, jak T-shirty im plowieja, a buicki sypia sie i psuja. Teraz zostaly im chyba gora dwa samochody na dziesiec czy pietnascie osob. Reszta odeszla. Wciaz uprawiaja ogrod warzywny, a w nim oberzyne, wszystkie rodzaje pieprzu, dynie, melony, pomidory, kukurydze, fasole, zwykla zielenine, a takze borowki, truskawki i poziomki. Nawet dobrze im wychodzi. Zeby zbierac plony w miejscu, gdzie klimat zmienia sie z dnia na dzien, trzeba naprawde cos umiec. Zrobili wspanialy system nawadniajacy i nie truja ziemi. Widzialem, ze recznie zbierali szkodniki z roslin. Pare lat temu dogadalem sie z nimi, ze beda zaopatrywac moj dzial warzywny, i nie zaluje. Tym bardziej ze Ether powinno byc samowystarczalne. Ile razy umawialem sie z dostawcami z Cottage Grove czy Prineville, zawsze nas przerzucalo. Musialem dzwonic i przepraszac, ze niestety, ale w tym tygodniu znowu jestesmy po drugiej stronie gor, nie wezme tych kantalup. Handlowanie z wyznawcami guru jest latwiejsze. Ich miota razem z nami.
W co takiego wierza poza zdrowa uprawa zywnosci, tego juz nie wiem |
|